Quantcast
Channel: Literackie skarby świata całego
Viewing all articles
Browse latest Browse all 363

Zmiany, zmiany! Podsumowanie roku 2018

$
0
0
Rok za nami, a więc tradycyjnie, i tradycyjnie trochę później niż wszyscy, przystępuję do czytelniczo-blogowego podsumowania. Pozwólcie jednak, że najpierw coś Wam opowiem.

Słowem wstępu…

Na wstępie tegorocznego podsumowania – kilka słów wyjaśnienia. Dlaczego właściwie było tak, że mimo liczby przeczytanych w tym roku książek porównywalnej z latami poprzednimi, nie udało mi się zrecenzować nawet połowy z nich.

Po pierwsze – studia. Choć to za ich sprawą poznałam w wakacje mnóstwo wspaniałych tytułów, nie nadążałam już z recenzowaniem. Po drugie… To był dla mnie bardzo dziwny, trudny, bezlitosny, a zarazem cudowny rok. Przełomowy, nie tylko dlatego, że skończyłam symboliczne 30 lat. Rok, który mnie zmienił jak żaden inny do tej pory. A równocześnie rok, w którym trochę straciłam nad wszystkim kontrolę, poruszałam się między obłąkańczym szczęściem i totalną rozpaczą, i to jeszcze nie minęło – w dalszym ciągu jestem na męczącej emocjonalnej huśtawce.

Ta huśtawka, rzecz jasna, nie sprzyjała sumiennemu prowadzeniu bloga – to jedna rzecz. Ale ten dziwny rok i towarzyszące mu zmiany w moim myśleniu wpłynęły też na moje ogólne podejście do blogowania. Krótko mówiąc – odpuściłam sobie. Ale bez obaw, nie zamierzam tego miejsca zaniedbać albo zupełnie porzucić, nie o to chodzi.

Po prostu wcześniej – co wyraźnie widać choćby w moich podsumowaniach poprzednich lat – bardzo liczyłam na to, że z mojego blogowania COŚ wyniknie. „Coś” w znaczeniu zawodowym. Trzymałam się pracy, która gwarantowała mi dogodne warunki do pisania po godzinach, i harowałam jak wół, całując po rękach za każde okołoliterackie zlecenie, „bo będzie ładnie w CV”, bo ktoś to kiedyś doceni, bo znajdzie się sposób, żebym chociaż częściowo utrzymywała się z tego, co kocham.

Ktoś mi jakiś czas temu powiedział, że jeszcze kilka lat w ten sposób i się wypalę. Nie słuchałam, bo wydawało mi się, że przecież już niedługo to COŚ się stanie, jeszcze tylko trochę muszę wytrzymać. Teraz jednak rzeczywiście to czuję, z jednej strony – wypalenie, brak sił, a z drugiej – bunt. Że jestem już „za duża” na czekanie na to COŚ, na to, że branża literacka i wydawnicza stanie nagle przede mną otworem. Być może sama zrobiłam za mało, żeby te marzenia zrealizować, ale teraz już nie ma to znaczenia.

Dlatego za kilka tygodni zaczynam pracę w korporacji, kończę natomiast z dorywczymi literackimi projektami i z marzeniami o doktoracie. Jeśli zaś chodzi o blogowanie – chciałabym wrócić do korzeni, czyli blogowania bez presji, bez ambicji okołozawodowych, dla czystej radości czytania i polecania dobrych książek. Nadal tworzyć będę swoje zestawienia czeskich premier, nadal – jeśli ktoś będzie zainteresowany – chętnie obejmę książkę patronatem, przeprowadzę wywiad albo przygotuję specjalny wpis, pod warunkiem że będę mieć na to pomysł, czas i siłę. W tym miejscu jednak zapewniam, że wszystko to robię nieodpłatnie, z miłości do dobrych książek i z sympatii do świetnych ludzi, którzy je wydają.

A teraz do rzeczy – przejdźmy do podsumowania!

Geograficznie

W roku 2018 przeczytałam w sumie 55 książek, z czego niestety tylko jedną po czesku i jedną po angielsku. Jeśli chodzi o to, po literaturę których krajów najchętniej sięgałam, wygląda to tak:

Literatura czeska – 15
Literatura polska – 8
Literatura amerykańska – 4
Literatura serbska – 3
Literatura bułgarska – 3
Literatura bośniacka – 3
Literatura chorwacka – 3
Literatura słoweńska – 3
Literatura norweska – 3
Literatura słowacka – 2
Literatura ukraińska – 2
Literatura macedońska – 2
Literatura litewska – 2
Literatura maltańska – 1
Literatura brytyjska – 1

Jak zwykle króluje u mnie trójca Czechy-Polska-USA, ale poza tym przeczytałam dużo więcej książek z krajów południowosłowiańskich, a to za sprawą jednego z egzaminów na studiach. Literatura norweska i litewska to też nie przypadek. Dziwi mnie jedynie, że na zeszłorocznej liście nie ma ani jednej książki francuskiej, bo lubię literaturę francuską i w poprzednich latach było jej u mnie więcej.

4 najlepsze książki roku 2018

W tym roku były cztery, które zdecydowanie wybijały się na tle innych. Dwie powieści i dwa zbiory opowiadań. Są to:

To co prawda mój patronat, więc trochę pewnie nie wypada, ale ta książka po prostu nie mogła się tu nie znaleźć. Mocna, wściekła, bolesna proza o macierzyństwie, o kobiecej walce o własną przestrzeń, o pisaniu. Językowo nieposkromiona, jak to u Hůlovej, pełna zagadek i tropów, do długiego rozgryzania i analizowania.

Instrukcja dla pań sprzątających, Lucia Berlin
Prawdziwe objawienie, które wciąż nie doczekało się u mnie recenzji – straszne zaniedbanie! Berlin to dla mnie trochę Bukowski w spódnicy, pisze o ludziach z marginesu, niepotrzebnych, zagubionych, z premedytacją bierze pod lupę całą ohydę życia, jego rozpacz i ból, a mimo to szuka w tym wszystkim ludzkich odruchów, ciepła. Wspaniały, wspaniały zbiór opowiadań!

Widziałem ją tej nocy, Drago Jančar
Za jedną z najwspanialszych kobiecych bohaterek, z jakimi spotkałam się w całej mojej historii czytania. Z perspektyw kilku osób z jej otoczenia – ale nie jej własnej – składamy obraz kobiety nietuzinkowej, spragnionej wolności, odważnej, gotowej dla miłości rzucić wszystko, ale zarazem czułej, współczującej i wrażliwej. Chciałabym być jak Veronika Zarnik.

I jeszcze jedno objawienie, tym razem rodem z Malty – książka pełna czułości, uśmiechu, ale i smutku. Zbiór przemyślany, pełen pomysłowych, świetnie skonstruowanych utworów. Działający jak ciepły okład na serce, choć nie ma tu happy endów – jak w życiu.

(Refleksja: na przykładzie moich tegorocznych Książek Roku wyraźniej niż kiedykolwiek widać, czego najbardziej poszukuję w literaturze. Czułości. Współczucia. Pięknego smutku. Najlepiej w zderzeniu z bezkompromisowym, okrutnym opisem nędzy życia, naszego w nim uwięzienia, lub/i ostrego języka, który tnie jak brzytwa).

Wyróżnienia

(Bez Dymitrowej, bo gdzieś ją posiałam...)
  • Którędy szedł anioł, Jan Balabán– za hrabalowskość, za industrialne tło, za proste, ale chwytające za serce obrazy.
  • Objazd, Błaga Dymitrowa– za piękny, sensualny opis powrotu do miłości sprzed lat i stawianie ważnych pytań: jak wiele siebie trzeba/można poświęcić, by stworzyć trwały związek z drugim człowiekiem?
  • Beatlesi, Lars Saabye Christensen– za wrażliwość, muzyczną pasję i za pełen czułości opis dorastania, ze wszystkimi jego radościami i rozczarowaniami.
  • Silva Rerum, Kristina Sabaliauskaitė– za wciągającą historię, dopracowane tło historyczne oraz uczłowieczenie ludzi żyjących kilka stuleci temu :)
  • Puchar od Pana Boga, Ota Pavel– bo to Pavel, po prostu cokolwiek wyjdzie spod jego pióra, jest w swojej prostocie doskonałe; tutaj pięknie o sporcie.

Rok wściekłych kobiecych monologów

Przypadkiem tak się złożyło, że rok, który otworzyłam lekturą mocnej Macochy Petry Hůlovej, okazał się dla mnie rokiem wściekłych kobiecych monologów. Później do Hůlovej dołączyła Vedrana Rudan ze swoim Ucho, gardło, nóż oraz Ivana Sajko z Rio Barem. I choć te dwie ostatnie wypowiedzi, które wyszły spod pióra pisarek chorwackich, pulsują także gniewem skierowanym przeciwko wojnie, wszystkie trzy tytuły łączy podobny, ostry, wulgarny nieraz ton oraz sprzeciw wobec wtłaczania kobiet w określone role, wobec krzywd, których muszą doświadczyć jako te słabsze.

Wszystkie trzy czytałam z zachwytem, bo, szczerze, momentami doskonale odpowiadały moim nastrojom w tym roku. Ba! Były chwile, kiedy sama miałam ochotę chwycić za pióro i coś podobnego napisać. Na szczęście na chęciach się skończyło ;). Rudan i Sajko wciąż nie doczekały się u mnie recenzji, ale być może dobrym pomysłem byłby dłuższy tekst o wszystkich trzech książkach. Spróbuję go przygotować.


Tegoroczne patronaty


W tym roku Literackie Skarby Świata Całego patronowały pięciu nowym czeskim tytułom:
  • Mainstream Miroslava Pecha (przeł. Mirosław Śmigielski, wyd. Stara Szkoła) – zapowiedź, recenzja i wywiad z autorem.
  • Guwernantka Vladimíra Macury (przeł. Michał Kunik i Olga Czernikow, wyd. Amaltea) – recenzja.
  • Jezioro Bianki Bellovej (przeł. Anna Radwan-Żbikowska, wyd. Afera) – recenzja i wywiad z autorką.
  • Zaklinacz deszczu Jiřiego Hájíčka (przeł. Dorota Dobrew, wyd. Książkowe Klimaty) – zapowiedź, recenzja wkrótce!
  • Krzycz po cichu, braciszku Ivony Březinovej (przeł. Mirosław Śmigielski, wyd. Stara Szkoła) – zapowiedź i recenzja.
Patronaty to dla mnie duża frajda, bo motywują mnie do szukania informacji o autorze i książce, do bardziej wnikliwego czytania, są często też okazją do wywiadu, który okazuje się miłym doświadczeniem nie tylko dla mnie, ale i autora – Biance Bellovej naprawdę podobały się pytania! Mam też pomysły na nowe formuły wpisów o patronatowych książkach i z chęcią je zrealizuję.

Plany

Żadnych konkretnych. Jak bez presji, to bez presji :).

Viewing all articles
Browse latest Browse all 363

Latest Images

Trending Articles