Quantcast
Channel: Literackie skarby świata całego
Viewing all articles
Browse latest Browse all 363

Herstoria z donosem w tle – „Pusta mapa”, Alena Mornštajnová [recenzja patronacka]

$
0
0

Pusta mapa
Aleny Mornštajnovej to nie tylko, jak się ją najczęściej określa, rodzinna saga, ale również opowieść w duchu herstorii – o losie kobiet naznaczonym przez wielką historię. Co ciekawe, z historycznej próby nie wszystkie z nich wychodzą bez skazy. 

Powieść, będąca późnym debiutem Mornštajnovej, powstawała prawie jedenaście lat. Była jednak warta poświęconego czasu, bo z miejsca podbiła serca czeskich czytelników i zwróciła uwagę na pisarkę, która dziś ma już w Czechach status bestsellerowej autorki. Czym tak bardzo zachwyciła Czechów? I jak literacka pierwocina pisarki prezentuje się na tle wydanej również niedawno po polsku Hany

Historia vs. kobiety 

Każda z trzech bohaterek – babcia Anna, matka Alžběta i córka Anežka – żyje w nieco innej historycznej epoce. Życie każdej z nich historia dotyka na różne sposoby. Anna decyduje się wbrew woli rodziców na romantyczną ucieczkę z mężczyzną, którego kocha, wkrótce potem zostaje jednak na dłuższy czas rozdzielona z ukochanym przez I wojnę światową. Alžběta traci męża w drugiej wielkiej wojnie, a następnie ucieka z rodzinnego miasteczka przy granicy z Niemcami w obawie przed wojennymi rozruchami. Jej siostra Boženka, poślubiona Niemcowi, zostaje – za to uciekać musi niedługo potem, gdy wojna dobiega końca. 

Przedsiębiorcza Alžběty zostaje ograbiona przez komunistów – kobiecie odebrany zostaje jej warsztat krawiecki, a wkrótce państwo wyciąga łapę również po jej mieszkanie (popychając w stronę, bardzo zresztą ostatecznie udanego, małżeństwa). I jest wreszcie Anežka – wychowana już w reżimie komunistycznym, gorliwa pionierka, nie rozumiejąca, czemu jej rodzina z takim niesmakiem odnosi się do jej wzorcowej postawy. 

Okiem donosicielki 

Także w dorosłym życiu Anežka wchodzi w dużo bardziej zażyłą relację z komunistycznym aparatem, niż początkowo planowała. Ciekawa jest ta decyzja autorki, by narratorką powieści uczynić postać bynajmniej nie krystaliczną – donosicielkę. W komunistyczną machinę wplątuje się ona co prawda nie ze złej woli, a raczej z naiwności i bezmyślności, ale ewidentnie z własnej winy. 
„Babcia Králová nie miała racji. Nie byłam jedną z nich, kiedy zaczęłam nosić pionierską chustę. Nie byłam jedną z nich, kiedy wywieszałam w oknie czerwone chorągiewki i pełniłam wartę honorową pod pomnikiem bohaterów ani nawet wtedy, kiedy zdradziłam własnego męża. Jedną z nich zostałam w chwili, gdy oficjalnie zmieniłam się w donosicielkę” (s. 305). 
Dlatego bardzo trudno tę postać ocenić, zwłaszcza na tle jej walecznej i jednoznacznie pozytywnej, nawet jeśli nieco szorstkiej matki. Choć autorka wyraźnie stara się ukazać Anežkę w pozytywnym świetle, wytłumaczyć jej motywacje, jej osobisty dramat, i nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, że sprawy współpracy z bezpieką rzadko bywały czarno-białe i łatwe do osądzenia, w tym wypadku trudno stracić sprzed oczu niegodziwości, jakich bohaterka się dopuszczała. 

Z tego też względu mam zastrzeżenia do zakończenia – i to właściwie mój jedyny poważny zarzut względem Pustej mapy. Nie wchodząc w szczegóły, by nie popsuć Wam lektury, zdaje się ono nieco zbyt cukierkowe, nierealistyczne i bagatelizujące problem. To pokrętny happy end, który pozostawia pewien niedosyt i – nie mogę pozbyć się wrażenia – nie ma nic wspólnego z prawdziwymi tragediami, jakimi kończyły się podobne historie. 

Świat postaci z krwi i kości 

Mornštajnová potwierdza w Pustej mapie, że jest znakomitą opowiadaczką. Jej prozę pochłania się jak dobry serial. Uwagę zwracają też wyraziste, niebanalne postaci. Przede wszystkim kobiece, choć nie tylko – bardzo ciekawym i, zgadzam się z jedną z czeskich recenzentek, trochę mało wyeksponowanym wątkiem jest historia Friedricha Wernera, męża Boženki, za którego sympatycznym i nieco bezpłciowym obliczem skrywają się demony, dochodzące do głosu w zakończeniu. Ponadto, choć Ślepa mapa to opowieść zdecydowanie z perspektywy kobiecej, autorka nie popada w skrajności i oprócz słabych, nieodpowiedzialnych postaci męskich nie brak tu też dobrych mężów, ojców, braci, w których bohaterki znajdują oparcie. Bo, jak myśli w pewnym momencie Alžběta, „choć życie w pojedynkę oznacza dla kobiety wolność, jest też pełne smutku”. 

Fot. Jindřich Nosek / Wikimedia Commons

Rozszczebiotana Anna, która okazuje się wrażliwą i gorąco kochającą młodą kobietą. Sąsiadka Janinka, z macierzyńską wręcz czułością przyjmująca młodego Antonína do swojego wdowiego łoża, ale też, jak się ostatecznie okazuje, podchodząca do życia w dość wyrachowany sposób. Pewna siebie, małomówna i raczej chłodna, pozbawiona poczucia humoru i zawsze poważna, ale też nigdy nie odmawiająca pomocy Alžběta. Ciężko doświadczona przez los, a mimo to pełna ciepła gaduła „babcia” Králová. Wszystko to są postaci, które bez trudu możemy sobie wyobrazić, których losy śledzi się z zainteresowaniem i z którymi łatwo nawiązać literacką przyjaźń. 

Osobną kategorią pozostaje dla mnie jedynie wspomniana narratorka Anežka, o której, mimo że to w jej myśli i uczucia mamy niemal bezpośredni wgląd, dowiadujemy się tak naprawdę niewiele – poznajemy ją właściwie tylko przez pryzmat jej skrywanej latami winy. 
„Nie każdy potrafi żyć. Ja nigdy nie opanowałam tej sztuki. Niezgrabnie brnę przez kolejne dni i tygodnie, niepewna, czy warto iść dalej” (s. 368). 
Alena Mornštajnová wraca w swoich książkach do najlepszych literackich tradycji – rezygnuje z eksperymentów i udziwnionego języka, wskrzesza za to opowieść, wrzucając nas w świat pełen postaci z krwi i kości. I być może na tym polega fenomen jej popularności. 

***
A. Mornštajnová, Pusta mapa, przeł. A. Wróbel, wyd. Amaltea, Wrocław 2020.

***
Podoba Ci się to, co robię? Proszę, wesprzyj mnie na Patronite. Dziękuję!


Viewing all articles
Browse latest Browse all 363