Quantcast
Channel: Literackie skarby świata całego
Viewing all articles
Browse latest Browse all 363

W Krainie Czarów ze słownikiem – „Alice’s Adventures in Wonderland”, Lewis Carroll

$
0
0
Ilustracja Johna Tenniela z pierwszego wydania Alicji w Krainie Czarów, 1890 r.
W wieku lat 28 po raz pierwszy zapuściłam się do Krainy Czarów. Poznałam wygadaną Alicję, Białego Królika, Kapelusznika, Kota z Cheshire i okrutną Królową. I tę sławną opowieść Lewisa Carrolla zaaplikowałam sobie w jej oryginalnym języku, po angielsku. Czy wyszło mi to na dobre? Trochę tak, trochę nie.

Lewis Carroll, ok. 1856.
Bo tak – z jednej strony prosty tekst i brak skomplikowanego słownictwa, jak przystało na literaturę dziecięcą. A ja miałam dodatkowe wsparcie, bo czytałam Alicję w wydaniu Wydawnictwa Ze słownikiem. Które, jak sama nazwa wskazuje, do książki dołącza słownik, a nawet trzy– w tym jeden w postaci trudniejszych słówek na marginesie. Prosty pomysł, a jakże wygodny, i aż dziwne, że nikt do tej pory na niego nie wpadł.

Drugi plus – to fakt, że miałam przed sobą wszystkie językowe gierki Lewisa Carrolla, jak na dłoni. A w ten sposób śledzenie rozmów Alicji ze stworzeniami z Krainy Czarów, najeżone zabawnymi pomyłkami, wynikającymi z podobieństwa brzmieniowego niektórych słów, lub wręcz ich identycznej formy, ale odmiennych znaczeń, było prawdziwą frajdą. Wiedziałam, dlaczego na wzmiankę o smutnej historii Myszy Alicja spojrzała na jej ogon, i dlaczego to takie zabawne, że według Gryfona podmorskie buty zbudowane są z „soles” i „eels”.

Z drugiej jednak strony – lektura po angielsku sprawiła, że utknęłam na poziomie baśni dla dzieci. I oczywiście nie jest to poziom zły, przeciwnie – opowieść Carrolla, barwna, pobudzająca wyobraźnię, fantastyczna, urzeka sama w sobie. Alicja jako główna bohaterka tej historii jest przeurocza – niczego się nie boi, a jej niewyparzony języczek stale nastręcza jej problemów. Galeria spotykanych przez nią w Krainie Czarów postaci budzi podziw dla nieposkromionej wyobraźni autora, a cała opowieść jest rozkosznie absurdalna. Kapelusznik, który rozmawia z Czasem, znikający Kot z Cheshire (w tłumaczeniu Elżbiety Tabakowskiej pojawia się ponoć jako Kot Znikot, ale nic mnie do tej wersji nie przekona; dla mnie pozostanie Kotem z Cheshire), taniec z homarami, dzieci, które zamieniają się w prosięta, gąsienica popalająca fajkę wodną… Jeden cud za drugim, zaiste (a w końcu Wonderland to dosłownie Kraina Cudów).

Ilustracja Arthura Rackhama, 1907 r.
W Alicji jednak, jak zauważył Maciej Słomczyński [1], kryją się tak naprawdę dwie książki – jedna dla dzieci, druga dla dorosłych. (I nie chodzi tu oczywiście o zarzucane Carrollowi przez nadgorliwych krytyków aluzje seksualne [2]). Oprócz „zwykłej” warstwy fabularnej roi się w niej od ukrytych sensów, aluzji i smaczków, które bez wsparcia tłumacza po prostu… umykają. Dogrzebałam się do nich już po lekturze, czytając opracowania. I choć aby wychwycić nawiązania do żyjących współcześnie Carrollowi postaci lub absurdów ówczesnego systemu edukacji potrzebne byłyby pewnie przypisy, to jednak w wielu innych przypadkach interpretacja tłumacza na pewno pomaga zrozumieć intencję autora.

Rozwiązanie? Czytać oryginał równocześnie z przekładem. I to nie jednym, a najlepiej kilkoma. I takie wyjście Wam sugeruję, ja również za jakiś czas tak zrobię. A sama wersja Wydawnictwa Ze słownikiem? Z czystym sumieniem polecam. Oprócz kilku słówek przetłumaczonych w nie do końca adekwatny sposób, opracowanie jest bardzo dobre, słowniczek na marginesie wygodny, a wszystkie słowa, których przy tekście brak, znaleźć można w jednym z dwóch pozostałych słowników.

Myślę, że fajnym kierunkiem rozwoju dla wydawnictwa byłoby opatrywanie jeszcze tekstu przypisami, które wyjaśniałyby gry słów oraz ujawniałyby aluzje i językowe smaczki. W ten sposób lektura byłaby bardziej pełna, zwłaszcza w przypadku takich dzieł jak Alicja. Ale to ewentualny pomysł na przyszłość.

***
L. Carroll, Alice’s Adventures in Wonderland, wyd. Wydawnictwo Ze słownikiem, Ruda Śląska 2016.

Za moje pierwsze spotkanie z Alicją, z przydatnym słownikiem pod ręką, dziękuję wydawnictwu Ze słownikiem.

Na koniec, nie mogę się powstrzymać, muszę podzielić się z Wami opinią sir Terry’ego Pratchetta na temat Alicji. Jak widać, mimo że książka zainspirowała niezliczoną rzeszę twórców – podobno nawet dla Beatlesów była jednym z najważniejszych źródeł inspiracji – nie wszyscy ją tak uwielbiali :).
„I didn't like the Alice books because I found them creepy and horribly unfunny in a nasty, plonking, Victorian way. Oh, here's Mr Christmas Pudding On Legs, hohohoho, here's a Caterpillar Smoking A Pipe, hohohoho. When I was a kid the books created in me about the same revulsion as you get when, aged seven, you're invited to kiss your great-grandmother” [3]

Źródła:
[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Alicja_w_Krainie_Czar%C3%B3w
[2] http://natemat.pl/21833,alicja-w-krainie-czarow-narkotyki-pedofilia-seks
[3] http://www.lspace.org/books/apf/words-from-the-master.html

Ilustracje:
[1] British Library / Wikimedia Commons
[2] National Portrait Gallery / Wikimedia Commons
[3] Wikimedia Commons
[4] zeslownikiem.pl

Viewing all articles
Browse latest Browse all 363