W tym roku trochę inaczej :)
W Boże Narodzenie była u mnie Betty. Upiekła indyka i piliśmy razem. Betty zawsze lubiła wielkie choinki. Moja miała pewnie ponad dwa metry wysokości i z metr średnicy, była obwieszona światełkami, żarówkami, lametą i rozmaitym badziewiem. Piliśmy z dwóch butelek whiskey, kochaliśmy się, zjedliśmy indyka i znowu piliśmy. Gwóźdź w stojaku poluzował się, a sam stojak był zbyt mały, by utrzymać choinkę w pionie. Stale ją prostowałem. Betty wyciągnęła się na łóżku, spita do nieprzytomności. Ja, w szortach, popijałem na podłodze, a potem ułożyłem się obok łóżka. Zamknąłem oczy. Nagle coś mnie zbudziło. Otworzyłem oczy w samą porę, by spostrzec, że wielkie drzewko, obwieszone gorącymi lampkami, powoli przechyla się w moją stronę, a szpiczasta gwiazda opada niczym sztylet. Nie bardzo wiedziałem, co się dzieje. Miałem wrażenie, że nastąpił koniec świata. Nie mogłem się ruszyć. Drzewko obejmowało mnie swoimi ramionami, a ja leżałem pod nim. Żarówki były rozgrzane do czerwoności.
- Och, OCH, JEZU CHRYSTE, LITOŚCI! BOŻE, POMÓŻ MI! JEZU! JEZU! POMOCY!
Żarówki parzyły mnie. Potoczyłem się w lewo, nie zdołałem się wydostać, więc potoczyłem się w prawo.
- AUA!
Wreszcie uwolniłem się spod choinki. Betty stała nade mną.
Charles Bukowski, Listonosz
***
Życzę Wam, by nie atakowały Was Wasze choinki. By niezależnie od tego, czy spędzicie Boże Narodzenie tak jak Hank, czy w bardziej tradycyjny sposób, było pięknie. Życzę Wam książek, uśmiechu i czekolady. Wesołych Świąt!
Fot. Gustavo Bueso Padgett / freeimages.com