Quantcast
Channel: Literackie skarby świata całego
Viewing all articles
Browse latest Browse all 363

Pijane włosy, ludożercy i duch króla– „Dawid Copperfield”, Charles Dickens

$
0
0
Pan Dick puszcza latawiec. Jedna z moich ulubionych postaci!

To nie jest powieść porywająca od pierwszej do ostatniej strony, ale jeśli ktokolwiek miałby jeszcze wątpliwości, po tej lekturze musiałby przyznać – Dickens jest mistrzem kreowania literackich postaci. W Dawidzie Copperfieldzie tworzy galerię nietuzinkowych bohaterów, których się kocha, za którymi się tęskni, których się wypatruje.

Przede wszystkim – ciotka Betsey Trotwood. Ulubiona. Postrach dzieci i poganiaczy osłów, przed którymi broni swego trawnika, uciekając się nawet do drastycznych rękoczynów („we własnej osobie wystąpiła do walki z rudym piętnastoletnim chłopakiem i tak długo biła jego rudą głową o furtkę, dopóki nie zrozumiał, o co chodzi”). Mówi co myśli, trzeźwo patrzy na świat, choć ma swoje słabości – żywi irracjonalny lęk przed pożarami, kieszonkowcami i miejscami, które w każdym momencie mogą wylecieć w powietrze. Pod tą szorstką, męską prawie fasadą skrywa się złote serce – jako jedyna dostrzega w panu Dicku kogoś więcej niż wariata i jak lwica broni Dawida przed panem Murdstonem i jego siostrą.
– Co skłoniło to biedne, nieszczęśliwe dziecko do tego, by powtórnie wyjść za mąż? – powiedziała ciotka, gdy skończyłem opowiadanie. – Tego nie mogę zrozumieć. 
– Być może zakochała się w swoim drugim mężu? – wtrącił pan Dick. 
– Zakochała się! – krzyknęła ciotka. – Co też panu do głowy przychodzi? Co by jej z tego przyszło? (s. 185)
Tworzy cudowny tandem ze wspomnianym panem Dickiem. Starzec-dziecko opętany przez ducha króla Karola I, zawsze z latawcem zapisanym strofami ze swoich pamiętników, za opiekę odpłaca się ciotce psim przywiązaniem. I choć wydaje się zupełnie oderwany od rzeczywistości, niekiedy potrafi zaskoczyć empatią i znajomością ludzkiej natury – to w końcu on wyjaśnia nieporozumienie między doktorem Strongiem a jego młodziutką żoną i doprowadza do ich pogodzenia.

Barwne stadło tworzy również rodzina Micawberów na czele z sympatycznym krętaczem panem Micawberem, miłośnikiem listów i kwiecistego stylu, oraz jego oddaną małżonką. W całej powieści Micawber co rusz pojawia się i znika, lawirując między głęboką rozpaczą z powodu długów i widmem nędzy a euforią spowodowaną nowymi, ekscytującymi perspektywami, bo „a nuż wszystko się jeszcze zmieni”.

Pan Micawber, pani Micawber i bliźnięta.
Jest jeszcze wierna Peggotty, poczciwa, choć ekscentryczna karlica panna Mowcher, prostoduszny Barkis, podstępny Uriasz Heep... Każdą niemal postać, jaką dorastający Dawid spotyka na swej drodze, Dickens opisuje obrazowo, z niezwykłym talentem humorystycznym i satyrycznym.
Doktor Chillip: Chodził tak cichutko, jak duch w Hamlecie, tylko nieco wolniej, przechylał głowę na ramię, po części ze skromnej pogardy dla samego siebie, po części ze skromnego posłuszeństwa wobec innych. Nie tylko nie potrafiłby krzyknąć na psa, ale nawet na wściekłego psa nie podniósłby głosu. Najwyżej mógłby łagodnie udzielić mu napomnienia (s. 14).
Panna Murdstone: Nowo przybyła panna Murdstone wyglądała ponuro. Podobna była do brata, miała jak on ciemne włosy, smagłą cerę, gęste, zrośnięte nad dużym nosem brwi, które wyglądały tak, jakby ich obfitością nagrodzić sobie chciała brak bokobrodów (s. 49).
Doktor Strong: Wydawało mi się, że jest on równie zardzewiały jak zawiasy u odwiecznej bramy i równie ciężki jak kamienne urny, wznoszące się w regularnych odstępach wzdłuż ogrodzenia (…). Ubranie miał nie oczyszczone, głowę potarganą, kamasze rozpięte, a buciki spoglądały na mnie, rozdziawiwszy paszcze jak do ziewania (s. 213).
Pan Spenlow: Sztywny był i tak wykrochmalony, że poruszał się z trudnością i jak pajac na sprężynach musiał się cały obracać, gdy miał obrócić głowę (s. 324).
Mały Dawid i Peggotty, która miała policzki czerwone i twarde jak jabłka.
Kolejna niezapomniana postać.
Nie oszczędza zresztą samego Dawida; nie ma taryfy ulgowej nawet dla własnego alter-ego. Copperfield jest kochliwy i łatwowierny, a kiedy poznaje Dorę w swoim natchnionym słodzeniu przekracza wszystkie normy dobrego smaku. Jej gwiazda świeci mu wysoko nad jego światem, wzywa noc, by ochraniała jego ukochaną przed nie wiadomo czym, natychmiast też „postanawia wziąć w rękę siekierę i przerąbać się przez las przeciwności”, tudzież, pożyczając młot od pewnego staruszka tłukącego kamienie przy drodze, wyrąbać sobie w granicie drogę ku swojemu gołąbkowi. Tym bardziej bawią prowokacje ciotki Trotwood:
– Och Trot, Trot! Zdaje ci się więc, że jesteś zakochany? Czy tak? 
– Zdaje mi się, ciotko? – krzyknąłem, czerwony jak burak. – Uwielbiam ją z całego serca! 
– A więc Dora! – odparła ciotka. – I uważasz, że ta mała jest ogromnie czarująca, zdaje się? 
– Droga ciotko – odrzekłem – nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, jaka ona jest! 
– Ach! I nie jest głupia? – spytała ciotka. 
– Głupia, ciotko? 
Przyznaję, że nigdy przedtem nie zastanawiałem się nad tym, czy Dora jest mądra, czy nie. Oczywiście, odrzuciłem teraz z oburzeniem to przypuszczenie, ale pomimo to uderzyło mnie ono, jak coś nowego (s. 59).
Ludożercy i biedacy

Ze szczególną zaciekłością biczykiem ironii smaga Dickens tzw. „dobre towarzystwo”, stawiając je w opozycji do prostych, biednych, a przy tym zdolnych do współczucia i poświęceń ludzi jak rodzina Peggoty. Najśmielej poczyna sobie w opisie obiadu u pani Waterbrook, gdzie nadęte i śmieszne kreatury rozprawiają bezustannie o dobrej i złej krwi. „Tyle mówiliśmy o dobrej i czystej krwi, i wciąż tylko o krwi, że łatwo można by nas wziąć za stowarzyszenie ludożerców” – komentuje Copperfield. Jeden z gości, „chudy głuptasek z krzywymi nogami” mówi:
Ja sam, jak mnie tu państwo widzą, wolałbym być strącony w przepaść ręką człowieka dobrze urodzonego, niż podniesiony dłonią człowieka niskiego urodzenia. Niech mnie diabli porwą, jeśli mówię nieprawdę (s. 346).
Uosobienie obłudy i zła – podstępny Uriasz Heep.

Należąca do wyższych sfer pani Steerforth jest okrutna i nieskora do wybaczania, łotrem okazuje się również jej syn, z którym w czasach szkolnych łączyły Copperfielda serdeczne więzi. Z kolei pochodząca również z dobrego domu Dora jest po prostu rozpieszczoną idiotką. Trzeba jednak zaznaczyć, że świat Dickensa nie jest całkowicie czarno-biały. W końcówce powieści pani Steerforth zostaje sportretowana jako łagodna, obłąkana staruszka, szalejąca z rozpaczy po stracie syna, Dora z czasem okazuje większą dojrzałość i żałuje swoje dziecinnego zachowania, a z kolei Uriasz Heep, mimo że wychowany w przytułku, w skrajnej biedzie, jest przecież przykładem niezwykłego fałszu i niegodziwości, ukształtowanych właśnie przez takie a nie inne warunki życia.


Czasem śmiech, czasem groza

W Dawidzie jednak bawią nie tylko postaci, jest też sporo humoru sytuacyjnego. Prawdziwe mistrzostwo to rozdział poświęcony pierwszej hulance Dawida, określony przez Radhikę Jones na łamach magazynu „Time” jako najlepszy opis stanu upojenia alkoholowego, jaki kiedykolwiek powstał w literaturze. Niestety fragment o pijanych włosach (który w oryginale znajdziecie w cytowanym artykule) nieco stracił w przekładzie Karoliny Beylin, który czytałam, ale za to ten o upadku ze schodów już nie:
Po ciemku drzwi niełatwo dały się znaleźć. Uchylałem ciągle firanki u okna, aż wreszcie Steerforth ze śmiechem ujął mnie pod ramię i wyprowadził. Schodziliśmy tak ze schodów jeden za drugim. Na dole już prawie, ktoś się potknął i stoczył. Ktoś inny zaznaczył, że to pewno Copperfield. Rozgniewałem się za oszczerstwo, lecz czując, że leżę na ziemi, zacząłem przypuszczać, że jest w tym może nieco prawdy (s. 334).
Wuj Dan, brat Peggotty, wędrujący po świecie w poszukiwaniu Emilki.
Kiedy jednak już przyzwyczajamy się do myślenia o Dickensie jak o humoryście, ten funduje nam prawdziwy popis nastrojowości i grozy – rozdział Burza. Zimny dreszcz biegnie po plecach, niemal słyszy się huk fal na wybrzeżu, czuje się lodowaty wiatr, dzieli się niepokój dręczonego przez koszmarne sny Dawida. I nie dziwi już wcale, czemu Brytyjczycy tak namiętnie i z takim zachwytem czytywali Dickensa i traktowali go niemal jak boga.

Ojciec jak pan Micawber – autobiografizm w Dawidzie Copperfieldzie

Dostarczyłam już chyba wystarczająco dużo argumentów, by sięgnąć po tę niezwykłą powieść, ale podam jeszcze jeden – jej lektura to również sposób, by dowiedzieć się czegoś więcej o samym Charlesie Dickensie. Jest to bowiem najbardziej autobiograficzny z jego utworów – nie bez powodu pisarz po raz pierwszy wypowiada się w pierwszej osobie – pisany, jak twierdzą literaturoznawcy, by ulżyć sercu i rozliczyć się z pretensji wobec rodziców.

Dickens co prawda nie został jako dziecko osierocony i nie trafił pod skrzydła okrutnego ojczyma, ale już jako dwunastolatek został przez rodziców wysłany do pracy w fabryce czernidła. Los ten podzielił stworzony przez niego bohater, ale dla większego efektu dramatycznego musi pracować już w wieku lat ośmiu. Gorzko narzeka na swoją sytuację, uważa za niedopuszczalne, aby skazać dziecko na tak ciężki los, i są to żale samego Dickensa.

Pisarz nie wspominał również dobrze nauki w szkole Wellington House Academy, gdzie panował sadystyczny dyrektor, pan Jones, i odmalował ten epizod swojego życia umieszczając małego Dawida w Salem House pod rządami okrutnego pana Creakle'a. Opisując z nieskrywaną goryczą te przeżycia z dzieciństwa Dickens krytykuje również zwyczaje społeczne panujące w owym czasie w Wielkiej Brytanii – nierówności klasowe, zmuszanie dzieci do pracy, nieskuteczne i okrutne metody dydaktyczne.

Dawid poznaje Dorę Spenlow.
Skazanie autora na taki los nie było złą wolą ze strony jego rodziców. Było raczej koniecznością – jego ojciec, John Dickens, niepoprawny lekkoduch, bujający w obłokach optymista, stale popadał w długi i nie był w stanie zapewnić rodzinie godziwego bytu. Przypomina więc bardzo powieściowego pana Micawbera, a jego oderwanie od rzeczywistości, pogoda ducha i poczciwość łączą go z kolei z powołanym do życia na kartach Dawida Copperfielda panem Dickiem.

Również wątek miłości do Dory ma swoje odzwierciedlenie w życiorysie autora – to historia zainspirowana jego relacją z Marią Beadnell. Osiemnastoletni wówczas pisarz zakochał się na zabój w pięknej dziewczynie, ona jednak nie potraktowała go poważnie, podobnie zresztą jak jej rodzice. Po latach spotkał się z nią ponownie, gdy obydwoje byli już poślubieni komu innemu. Spotkanie to otrzeźwiło go i ostatecznie przekreślił Marię w swoim sercu – uznał, że uczucie do niej było młodzieńczą pomyłką. Prawdopodobnie dlatego też kpi z szalejącego z miłości, niedoświadczonego Dawida; to wyraz samokrytyki, spojrzenie z dystansem na swoje młodzieńcze, niepoważne uczucie.

Przeczytać czy nie? I dlaczego tak?

Wracając do stwierdzenia z początku mojego tekstu – Dawid Copperfield nie porywa od pierwszej do ostatniej strony. Były momenty mniej pasjonujące, były takie, które zwyczajnie nudziły. Ale nie było ich wiele. A te rarytne, te najbardziej smakowite, te rozkosznie ironiczne, ci cudowni bohaterowie, arcyzabawne sytuacje i trzymające w napięciu intrygi – wynagradzają wszystko z nawiązką.

***
Ch. Dickens, Dawid Copperfield, tłum. Karolina Beylin, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1989.

***
Książkę przeczytałam w ramach akcji Olgi z Wielkiego Buka „Czytam Charlesa Dickensa na Święta”. Z akcji świątecznej zrobiła się noworoczna, ale to nic – zawsze miło wejść w nowy rok z klasykiem :).

***
Spragnionym informacji o Dickensie i jego twórczości polecam dwie strony: Charles Dickens Info oraz Dickensblog. Z tej drugiej dowiedziałam się na przykład, że w lutym ma się ukazać nowy audiobook Davida Copperfielda czytać będzie Richard Armitage, czyli twarz pana Thorntona z ekranizacji Północy i Południa Elizabeth Gaskell. I piękny głos!

Bibliografia:
Hobsbaum Ph., A Reader's Guide to Charles Dickens, Syracuse, N.Y. 1998.
Sehrwat A., Autobiographical Elements in Charles Dickens'David Copperfield,„The Criterion”, Vol. 4 Issue V, 2013 [http://www.the-criterion.com/V4/n5/Anil.pdf].
Charles Dickens Info [http://www.charlesdickensinfo.com/novels/david-copperfield/].
Radhika Jones, Counting Down Dickens' Greatest Novels. Number 4: David Copperfield, „Time” [http://entertainment.time.com/2012/02/02/counting-down-dickens-greatest-novels-number-4-david-copperfield/].

Ilustracje:
[1], [3], [4], [5] Frank Reynolds, 1910 / Wikimedia Commons
[2] Fred Barnard, ok. 1870 / Wikimedia Commons
[6] Hablot Knight Browne (Phiz) / wyd. Penguin Classics, 1985 / Wikimedia Commons
[7] wielkibuk.com

Viewing all articles
Browse latest Browse all 363