Quantcast
Channel: Literackie skarby świata całego
Viewing all articles
Browse latest Browse all 363

Kafka, Dostojewski i Windows, czyli literacki kuglarz w akcji – „Wychowanie dziewcząt w Czechach”, Michal Viewegh

$
0
0
Najmocniejszą stroną Wychowania dziewcząt w Czechach jest motyw pisarski i plejada cytatów. Najmocniejszą, ale i najsłabszą zarazem, bo trudno wyczuć ile w tym erudycji, a ile zwykłego efekciarstwa. „Zgrywa i cytaty” – ma się czasem ochotę powtórzyć za jedną z bohaterek. I demonstracyjnie ziewnąć.

Dobra, przyznaję – jestem do Viewegha trochę uprzedzona. Może więc dlatego nie doceniam tej książki, może gdyby napisał ją ktoś inny, piałabym z zachwytu. Bo przecież jest kilka mocnych powodów, dla których może się podobać.

Raz – to w końcu niebanalna rzecz. Opowieść o kursie pisania dla zbuntowanej córki gangstera, zręcznie poprzeplatana cytatami z Franza Kafki, Anaïs Nin, Salingera, Dostojewskiego, Prousta i Doctorowa (ale także z podręcznika do obsługi Windowsa). Słyszeliście kiedyś o czymś takim?

Dwa – mimo wszystko całkiem jest tu ten Viewegh dowcipny. Z reguły jeśli już jego żarciki budzą u mnie śmiech, to politowania, ale w Wychowaniu... jest kilka naprawdę smacznych fragmentów. Zwykle autoironicznych: „Pamiętam tylko jej stwierdzenie, że stąd można ogarnąć rozumem absolutnie, po prostu absolutnie wszystko, co rozbudziło we mnie irracjonalną nadzieję, że z tego miejsca, być może, kiedyś będę w stanie zrozumieć nawet powieści Danieli Hodrovej” (s. 111).

I trzy – coś, co naprawdę fajnie mu w tej książce wyszło, to ta polemika ze sobą samym – ustami swojego narratora albo Beaty. „Zgrywa” – kwituje Beata, „Nędzny pisarzyna, dowcipas, powierzchwony humorysta” – mówi o sobie narrator, no i te teksty w stylu „Stwierdziłem, że potrafi być całkiem dowcipny (zwłaszcza że to ja piszę mu kwestie)”. Naprawdę ciekawa i pomysłowa gra ze samym sobą.

Z czytelnikiem zresztą też – bo przecież autor podrzuca mnóstwo tropów budzących pokusę utożsamienia go z narratorem. I kiedy już czacha nam dymi od dociekań, ile w tym zabawnym chłopku samego Viewegha i czy opowiastka o zaklętej księżniczce Beacie ma w sobie ziarnko prawdy, autor na koniec rzuca nonszalanckie: „Nie możesz tej literatury traktować tak serio”.

W tym zdaniu zamyka się wszystko. Nic tu nie jest na poważnie, to nie żadna wielka powieść, tylko postmodernistyczna bajeczka dla dorosłych. Urzekająca sztuczkami literackiego kuglarza, ale przy tym z syntetycznym vieweghowskim posmakiem. Może nawet z lekka dałam jej się uwieść. Ale serca mi nie skradła.

***
M. Viewegh, Wychowanie dziewcząt w Czechach, tłum. Jan Stachowski, wyd. Świat Literacki, Izabelin 2005. 

Fotografia: vic xia / Foter.com / CC BY-NC-ND 

Viewing all articles
Browse latest Browse all 363